wtorek, 30 grudnia 2014

Prolog


Kolejny, nudny dzień. Znów trzeba iść do szkoły, jak dobrze że jeszcze tylko cały przyszły miesiąc i w końcu upragnione wakacje! Jestem Violetta, Violetta Castillo, mam 18 lat i razem z moimi rodzicami mieszkam w Buenos Aires. Jestem jedynaczką, jednak nigdy mi to nie przeszkadzało. Mam jedną ukochaną, przyjaciółkę Ludmiłę. Co prawda, jest to zupełne przeciwieństwo mnie, jednak mamy bardzo dużo wspólnych tematów i problemów. Gdyby nie Ludmiła, była bym zupełnie sama. Dzięki niej stałam się, troszkę bardziej otwarta na świat, chociaż jednak nie do końca. Zbyt wiele razy, zaufałam a potem się zawiodłam. Nie chcę przechodzić tego po raz kolejny i tak doskonale wiem, że nigdy nie będę miała takiego powodzenia u chłopaków jak Ludmiła. Kiedyś sprawiało mi to przykrość, teraz jednak w ogóle się tym nie przejmuję. 
-Violetto śniadanie gotowe!-usłyszałam krzyk mojej mamy z kuchni 
-Już idę!-krzyknęłam i wyszłam z pokoju 
Tak właśnie wygląda moje życie, nic szczególnego się w nim nie dzieję. Ciągle tylko i wyłącznie nudna już monotonia. A teraz muszę iść, bo się spóźnię. 

~*~
No i mamy już prolog. 
Średnio jestem z niego zadowolona, jak z każdego mojego prologu. 
Przyznam się szczerze że pierwszy raz napisałam prolog w którym Violetta, opowiada o sobie. Też w sumie pierwszy raz, zaczęłam pisać historię na spontanie, w sumie nigdy mi się to nie zdarzało :D 
Mam nadzieję że prolog chociaż troszeczkę wam się podoba, swoje opinie zostawcie w komentarzu. 
Im więcej komentarzy tym szybciej rozdział! Poprzednia notka jest z małym wyjaśnieniem.
A tak ogólnie to chciałabym wam wszystkim życzyć Szczęśliwego Nowego Roku!! :* 

Gabela 

7 komentarzy:

  1. Super.
    Będę czytać ;)

    Pozdrawiam. Kocham. I do następnego.
    ' Tina :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cuuudo *-*
    Zapraszam do mnie na nowy rozdział.
    http://zycie-po-smierci-sie-nie-konczy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. zyje tu ktos jeszczw

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaraz wracam.
    Jejku, jakie pustki...

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam. Istnieją małe szanse, że przeczytasz ten komentarz. Sporo czasu minęło od prologu. Kurcze, nadal jestem w szoku. Poruszają mnie blogi, te zapomniane przez innych. Koniecznie komentuję, bo wierzę, że komentarz może coś zdziałać. Szkoda, że komentarze są widoczne po zatwierdzeniu. Mniejsza ;/
    Po wejściu tutaj zebrało mi się na płacz, to przerażające uczucie. Zaczynasz pisać i praktycznie jesteś zdany wyłącznie na siebie. Po czasie, zaczyna się układać po Twojej myśli, kariera się rozwija. Wystarczy raz "coś" zaniedbać, odpuścić. Jeden drobny kafelek, a burzy całą budowlę. Najgorszy jest moment, kiedy nie masz do czego wrócić i nie wiesz, gdzie się podziać. Czytałam też poprzedni post. Uwielbiam cytaty, ale ten mnie wyjątkowo urzekł. Nie przejmuj się, za czasów mojego pisania, prologi wychodziły mi masakrycznie. Tego nie dało się przeczytać z otwartymi oczami! Dlatego zaczynałam od razu od rozdziału (poprawnie jest zacząć prologiem, ale cii). Oh, nie wspomnę o usuwaniu blogów. Długa historia, może znajdzie się okazja do opowiedzenia. Dałaś jeden z moich ulubionych gifów, ależ mi przyjemnie *-*
    Napiszę Ci szczerze, ale tak naprawdę. Od młodzeńczych lat gustowałam w prostych, oryginalnych (i jakie tam się jeszcze znajdzie) historiach. Bez zbędnej sztuczności, jestem zwolenniczką wymyślania opowiadań. Wiesz, bez żadnych podstaw. Fundament to co innego ;)
    Kończę, ale mam do Ciebie prośbę. Jeśli to nie nastało to nie kończ z pisaniem. Nadajesz się do tego. W końcu od tak, nie pisze się długich komentarzy! Jestem i będę, ale nie składam obietnic. Żeby było jasne! Spóźnionego Nowego Roku ;)
    Wiem, to bez sensu. Przepraszam. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by zwykły dzień zamienić na niezwykły. Liczę, że komentarz trafi na Twoją skrzynkę odbiorczą, przeczytasz i wrócisz. Mocno liczę na taki scenariusz, ale wiadomo... Może się potoczyć w drugą stronę.

    Trzymaj się tam, cała przyjemność po Twojej stronie. Eech... Do zobaczenia?

    Ściskam ;*

    OdpowiedzUsuń