Kolejny, nudny dzień. Znów trzeba iść do szkoły, jak dobrze że jeszcze tylko cały przyszły miesiąc i w końcu upragnione wakacje! Jestem Violetta, Violetta Castillo, mam 18 lat i razem z moimi rodzicami mieszkam w Buenos Aires. Jestem jedynaczką, jednak nigdy mi to nie przeszkadzało. Mam jedną ukochaną, przyjaciółkę Ludmiłę. Co prawda, jest to zupełne przeciwieństwo mnie, jednak mamy bardzo dużo wspólnych tematów i problemów. Gdyby nie Ludmiła, była bym zupełnie sama. Dzięki niej stałam się, troszkę bardziej otwarta na świat, chociaż jednak nie do końca. Zbyt wiele razy, zaufałam a potem się zawiodłam. Nie chcę przechodzić tego po raz kolejny i tak doskonale wiem, że nigdy nie będę miała takiego powodzenia u chłopaków jak Ludmiła. Kiedyś sprawiało mi to przykrość, teraz jednak w ogóle się tym nie przejmuję.
-Violetto śniadanie gotowe!-usłyszałam krzyk mojej mamy z kuchni
-Już idę!-krzyknęłam i wyszłam z pokoju
Tak właśnie wygląda moje życie, nic szczególnego się w nim nie dzieję. Ciągle tylko i wyłącznie nudna już monotonia. A teraz muszę iść, bo się spóźnię.
~*~
No i mamy już prolog.
Średnio jestem z niego zadowolona, jak z każdego mojego prologu.
Przyznam się szczerze że pierwszy raz napisałam prolog w którym Violetta, opowiada o sobie. Też w sumie pierwszy raz, zaczęłam pisać historię na spontanie, w sumie nigdy mi się to nie zdarzało :D
Mam nadzieję że prolog chociaż troszeczkę wam się podoba, swoje opinie zostawcie w komentarzu.
Im więcej komentarzy tym szybciej rozdział! Poprzednia notka jest z małym wyjaśnieniem.
A tak ogólnie to chciałabym wam wszystkim życzyć Szczęśliwego Nowego Roku!! :*
Gabela